Czasem warto przezwyciężyć lenia i zrobić coś zupełnie na wariata. Los bowiem lubi odwdzięczyć się magią…
Decyzję o wyjeździe na długi weekend z 11 listopada podjęliśmy dość nagle. A raczej – o wyjeździe myśleliśmy dość długo, ale prognozy były niezbyt ciekawe, więc już zrezygnowaliśmy z wyjazdu, gdy w piątek znaleźliśmy miejsce, gdzie przez cały weekend miało być ładnie, a przynajmniej znośnie. W piątek podjęliśmy decyzję – w sobotę byliśmy w drodze. Do Wielkopolski.
Spontaniczność w pełni się opłaciła, bo wyjazd okazał się bardzo przyjemny. A my – z deszczowego burego Mazowsza przenieśliśmy się w baśniową krainę jezior, w której (tym razem) deszcz nas nie zmoczył.
Park Krajobrazowy Promno powitał nas… przepięknym zachodem słońca. No cóż, taki minus późnojesiennych wyjazdów, że ciemno robi się bardzo szybko. Mimo to – a może dzięki temu – spacer w ostatnich promieniach słońca nad jeziorami Baba i Cyganek miał w sobie niezwykłą magię. Pięknie, cicho, spokojnie (to ostatnie na chwilę zakłóciły szalejące motocykle 😦 – i z dużym urozmaiceniem. Poprowadzona tam ścieżka dydaktyczna biegnie wprawdzie zupełnie inaczej niż na naszej, ale bardzo przyjemnie – jest nawet kilka pełnych uroku kładek, co stanowi miłe urozmaicenie dla dzieci… no dobra, tych dużych również 🙂
Taka magia zaskoczyła nas zaraz po tym, jak wysiedliśmy z samochodu
Jesień to czy wiosna?
Zaraz zza krzaka wyskoczy Wodnik Szuwarek
Nastrojowo
Jedna z kładek
Pamiątkowy kamień
Jesienna zaduma 😉
Wielkopolska to nadal dla mnie mało znany region, ale w tym roku zaliczyłam tam swój pierwszy pobyt i na pewno nie ostatni. Teren jest genialny na rower, mają wiele ścieżek rowerowych i szlaków, które są ciekawie poprowadzone. No i te jeziora i rzeki, generalnie super 🙂
My teraz odkryliśmy, jak pięknie jest tam jesienią – no i więcej widać z jezior 🙂
Uwielbiam takie spontaniczne wyprawy 🙂
ja też lubię, choć niestety, przy dwójce maluchów, pełny spontan (np jazda w ciemno) nie jest możliwy