Do ZOO mam stosunek ambiwalentny. Moja wolna natura nie znosi niewoli i każda jej cząstka przeciwko niej się buntuje. Z drugiej strony – co w przypadku tych już urodzonych w niewoli, które na wolności się raczej nie odnajdą? Dochodzą do tego cele edukacyjne i poznawcze – raczej (mimo najszczerszych chęci) nie mam w najbliższym czasie możliwości zabrania M. na safari i pokazania jej zwierząt w naturze… Wyrzuty sumienia ulegają złagodzeniu. Przed narodzinami M. ostatni raz w ZOO byłam w czasach swojego dzieciństwa, teraz – w niedługim czasie – jestem drugi (poprzednio w Chorzowie). Do cyrku z M. nie pójdę, nie ma mowy, ale ZOO to co innego jednak.
Wizyta w warszawskim ZOO była od dawna zaplanowana i długo – z różnych powodów – odkładana. Miała być jednak w specjalnym towarzystwie, inna nie – no i się udało! M. miała przez większość zwiedzania koleżankę, co bardzo podnosiło atrakcyjność wycieczki, bo dla dwulatka obejście całego ZOO to bardzo dużo – i kilometrów dla nóżek, i wrażeń dla główki. Nie obyło się bez nosidełka Tula, z którego poziomu jak się okazało, lepiej widać.
Poniżej zaledwie część sympatycznej “galerii twarzy” warszawskiego ZOO (spora część podczas sjesty) – na pewno za jakiś czas trzeba będzie tu wrócić.
Warszawskie ZOO ma dużą powierzchnię – jak nie mamy nosidła czy wózka przydaje się wypożyczenie dla dziecka drewnianego wózeczka, przy czym nie do wszystkich pawilonów da się wejść z wózkiem.
ZOO ma dwa wejścia, jednak tylko przy głównym (od ul. Ratuszowej) można płacić kartą, są tam też automaty do kupna biletów; wejście od strony Mostu Gdańskiego przyjmuje jedynie gotówkę. Można też kupić bilet online. W słoneczne dni należy liczyć się z kolejkami do kasy i dużymi trudnościami ze znalezieniem miejsca do zaparkowania. Odradzamy parkowanie poza miejscami dozwolonymi (a tych jest niestety zdecydowanie za mało), może się to skończyć sporym mandatem, a Straż Miejska jest tu bardzo aktywna.
Warszawskie ZOO
czynne: | 9-18 |
bilet normalny: | 20 zł |
bilet ulgowy: | 15 zł |
dzieci do lat 3: | bezpłatnie |
Piękne zdjęcia. My w tym roku jeszcze w zoo nie byliśmy, więc trzeba będzie nadrobić. Też wolimy zwierzęta na wolności, ale dla dzieci to wciąż frajda…