Płynęłam z drżeniem serca i zachwytem. Pokonywanie głębokich jezior w małym kajaczku z Kimś, kto nie umie pływać, potrafi dostarczyć emocji. Widoki ze spływu Rospudą – także.
Rospuda to jedna z piękniejszych rzek północnego wschodu Polski. Czysta i stosunkowo dzika, płynie przez mało zagospodarowane tereny, a jej charakter jest różnorodny: w górnym biegu ma szybkie i bystre odcinki (zawdzięcza je polodowcowej rzeźbie Pojezierza Suwalskiego), w dolnym – zwalnia tempo, meandrując wśród zabagnionych brzegów przez równiny Puszczy Augustowskiej. Spływ oferuje wiele atrakcji: wąskie głębokie jeziora polodowcowe, bystrza oraz niespodzianki w postaci zwalonych pni i kamieni w nurcie. Dolny odcinek rzeki (który mnie osobiście nieco się dłużył) to dla odmiany długi pozwijany trzcinowy “korytarz” bez możliwości przybicia do brzegu. Możemy też liczyć na liczne ptasie towarzystwo (jeden ptaszek “płynął” z nami przez dłuższy odcinek, z oburzeniem przeskakując na kolejne kamienie lub podpływając po parę metrów do przodu, gdy go doganialiśmy…). Atrakcji “cywilizacyjnych” jest natomiast niewiele: bunkry w Bakałarzewie, fantazja architektoniczna w postaci pozostałości pałacu Paca w Dowspudzie oraz uroczysko Święte Miejsce. Nie o to jednak w spływie Rospudą chodzi, lecz właśnie o kontakt z czystą przyrodą.
Spływ zaczęliśmy od jeziora Garbaś
Początkowy odcinek spływu
Kolejny odcinek ma najszybszy prąd z całej rzeki, niemal górski. Sporo też przeszkód w nurcie, o czym przekonał się jeden z kajaków.
Odcinek szybszy rzeki, nie wszystkim udało się go pokonać bez komplikacji
Zwalone pnie w nurcie urozmaicają spływ
Bramka 🙂
Dalej spływ dla większości przestał być tak emocjonujący (choć dla mnie – ze względu na nieumiejętność pływania Kuby – nadal był), za to zrobił się piękny i widokowy, płynęliśmy bowiem przez kolejne malownicze polodowcowe jeziora wśród pagórków: Głębokie, Sumowo, Okrągłe i Bolesty.
Helikopter?
Polodowcowy krajobraz pojezierza
Krowy przyglądały się nam z zainteresowaniem
Trochę przegapiliśmy moment na biwak i w końcu rozbiliśmy na jakiejś trochę podmokłej łące… i jak się okazało następnego dnia, był to ostatni moment na biwak, bo charakter rzeki zmienił się całkowicie: odtąd płynęliśmy przez lasy.
Gdzieś w rejonie Świętego Miejsca
Ostatni odcinek przed jeziorem Rospuda to długi i nużący “korytarz” z trzcin bez możliwości wyjścia na brzeg. Ciekawym doświadczeniem podczas płynięcia nim jest za to to, że poprzedników i następników praktycznie nie widzimy, natomiast – słyszymy świetnie, mimo że czasem są naprawdę daleko
Korytarz z trzcin
Korytarzem tym wypłynęliśmy na jezioro Rospuda. I tu w zasadzie skończył się interesujący odcinek spływu, bo na jeziorze Rospuda był ruch jak na Marszałkowskiej (żaglówki, motorówki etc.), a ja wolę ciszę i spokój…
Jezioro Rospuda
Trasa (48 km kajakiem, 2 dni):
Jez. Garbaś – Raczki – nocleg gdzieś na łące – Święte Miejsce – Goła Zośka
Szczegółową rozpiskę szlaku wraz z kilometrażem znajdziecie tutaj.