Musimy powiedzieć szczerze – M. ma poważne obciążenie genetyczne po rodzicach, a mianowicie – jest puzzlomaniaczką!
Od jakiegoś roku, od kiedy M. zaczęła chodzić i sięgać wszędzie łapkami, rodzice musieli z żalem zawiesić wielogodzinne układanie puzzli z wielu kawałków, M. za bardzo chce w tym uczestniczyć, a puzzle 1 500 el. zdecydowanie przekraczają jej możliwości i cierpliwość… ale już odliczamy godziny, bo M. potencjał ma!
Póki co zadowalamy się układanie puzzli Małgosiowych. Liczba elementów co prawda nie powala, ale za to – pasja dziecka chwyta za serce. I kilka godzin rozrywki na deszczowe dni zapewnione… No i donośne “Mammmma/Tata kładaaaać!!!”
M. nigdy nie miała typowo “pierwszych” puzzli, z czterech elementów. Po prostu przy jakiejś okazji dostała 12-elementowe – i “zaskoczyła”, co nieźle zaskoczyło rodziców. W takiej sytuacji kupowanie puzzli z małą ilością elementów nie miało sensu. Kolekcja M. rozbudowuje się i rozrasta dość szybko, póki co nie przekraczaliśmy limitu 15 el. w przypadku puzzli “standardowych” oraz 27 – w przypadku wielkich i przez to łatwiejszych CzuCzu. Przyznam się, że przy każdej okazji zakupów zawsze chętnie szperam po półce z puzzlami, szukając “perełek”. Czasem coś znajdę, czasem – nie, jednak rozkosz przeglądania jest niesamowita.
Poniżej kilka puzzli, które mamy i lubimy – od tych najprostszych do tych najbardziej złożonych, markowych i niemarkowych, zawsze jednak fascynujących.
A co Wy polecacie, co koniecznie powinno być w kolekcji Małej Puzzlomaniaczki?
Drewniane puzzle z Myszką (nieznanej firmy) – 9 el.
Proste porządnie wykonane puzzle, bardzo odporne na dziecięce manipulacje. Ułożenie ułatwia rysunek, na który nakłada się elementy, są więc one dość proste. Od drewnianych najlepiej zacząć przygodę z puzzlami, zniosą znacznie więcej niż kartonowe, a na początku dziecko nie zawsze wie, “z czym to się je” i faktycznie próbuje je… zjeść, a drewno jednak smaczniejsze niż karton.
Puzzle pociąg Mudpuppies – 12 el.
Pierwsze puzzle, które M. dostała – bardzo wytrzymałe, mamy je długo, M. się nimi często bawi, a większych uszkodzeń brak – starła się jedynie farba w kilku miejscach. Pisałam o nich szczegółowo tutaj i mimo upływu czasu podtrzymuję każde słowo, które napisałam!
Puzzle Trefl Kubuś Puchatek – 15 el.
Wbrew pozorom, trudniejsze niż 27-el. puzzle CzuCzu (o których poniżej). Tym razem podpowiedzią do ułożenia nie jest obrazek, lecz zarysy kształtów puzzli, więc wyzwanie nie lada i zabawa ambitna – ale dajemy radę i M. ma wielką uciechę, jak przypasuje na właściwe miejsce kawałek Kubusia, Tygryska czy Prosiaczka. Puzzle najmniej wytrzymałe z opisywanych tutaj, bo wykonane z najcieńszego kartonu. Mała waga i fakt, że po złożeniu mają wymiary kartki A4 i są niewiele od niej grubsze, sprawiają, że są to idealne puzzle do zabrania w podróż, gdy liczy się objętość i waga bagażu.
Pierwsze puzzle CzuCzu Wieś – 27 el.
Puzzle naprawdę ogromne – po złożeniu mają wymiary 98 x 33 cm! 27 el. to niby dużo jak na dwulatka, ale wbrew pozorom – spokojnie sobie poradzi. Ładny kolorowy i czytelny obrazek jest podzielony na poszczególne puzzelki tak, że łatwo jest poskładać je w mniejsze całości (np. świnkę czy krówkę), które potem płynnie łączą się w większą. Obfitująca w ukochane zwierzątka M. ilustracja jest świetną pomocą do poszerzania słownictwa i wiedzy, a naprawdę odporna tektura wytrzyma wiele dawek dziecięcej ciekawości.
Zupełnie odrębną kategorię stanowią puzzle-ubieranki, które klasycznymi puzzlami nie są, więc uwagę poświęcam im osobno (czytaj tutaj)
Amelka też puzzle uwielbia :)Układa i układa w kółko te same zestawy 😉 Te duże wyglądają bardzo fajnie!
i takie też są 🙂
Pingback: Lubię, kiedy zabawka… | W podróży przez życie
Pingback: W 25 puzzli dookoła zwierzęcego świata | W podróży przez życie