Podczas swoich pierwszych wakacji w Borach Tucholskich i okolicach M. miała niespełna trzy miesiące i była bardzo zadowolona ze spacerów po świeżym powietrzu. My również, bo była to bardzo miła przerwa w (skądinąd pełnej niepowtarzalnego uroku) codziennej domowej pieluchowo-karmieniowej egzystencji. Tym razem o dwóch spacerach, jakie zrobiliśmy po Borach.
Pierwszy z nich zakończył się burzą, która oczywiście złapała nas w najmniej odpowiednim (najdalszym od punktu wyjścia) momencie. M. miała dobrze, bo wózek nakryliśmy folią przeciwdeszczową i zupełnie nie odczuła skutków ulewy, podobnie jak aparat, który udało nam się wcisnąć obok niej do gondolki. Przemoknięci rodzice dotarli za to pod wiatę, gdzie – oganiając się od chmar komarów (chyba wściekłych okołoburzowo, bo na późniejszych spacerach prawie nie zauważyliśmy ich obecności) – udało nam się nakarmić M. poprzez moskitierę (sztuka zręczności!).
Małe Swornegacie – Jezioro Bełczak (burza)- Małe Swornegacie
4,3 km
Most, którym pierwotnie mieliśmy zamiar przejechać…
A kuku!
Dąb Bartuś, ma ponad 600 lat
Ostatni widok na jezioro przed burzą
Nietypowy tur w Chojnicach (w głowie ma części od malucha!)
Drugi spacer zrobiliśmy nad Jeziorem Jeleń, przy znacznie lepszej pogodzie. Dojście do jeziora nastręczyło nam co prawda trochę trudności, bo szlak był mocno piaszczysty, więc ciężko było jechać wózkiem, ale daliśmy radę. A szlak nad jeziorem – bajka! No i cisza i spokój, byliśmy prawie jedynymi turystami tego dnia…
Męcikał-Dębki – Jezioro Jeleń – kładka przy Jez. Bełczak – Męcikał
6 km
Mięciutki mech
leśna gra światła i cienia
Początek szlaku trochę nas zmęczył
Jez. Bełczak