Miał być zamek. I księżniczki. Ale bez rycerza, bo Starsza M. nie gustuje w zbrojach (a czemu – zobaczcie tu). Cóż było robić – pojechaliśmy do Czerska…
Wprawdzie na samym początku zwątpiliśmy, czy cokolwiek z wycieczki wyjdzie, bo… najzwyczajniej w świecie nie mieliśmy gdzie zaparkować (poprzednim razem byłam w Czersku na rowerze i jakoś mało mnie obchodziły kwestie parkingowe). Jednak – po n-tej rundce wokół rynku – udało się coś znaleźć i mogliśmy ruszać.
Zamek książąt mazowieckich w Czersku korzeniami sięga XI w. (ceglany zamek powstał w XIV stuleciu), wiele przeszedł w toku swojej historii, a od trzeciego rozbioru Polski pozostaje ruiną. Ruiną bardzo sympatyczną, choć ogrodzoną, udostępnianą płatnie (bilet normalny – 10 zł) i z różnymi atrakcjami na dziedzińcu (jedzenie, strzelanie z łuku etc.). I choć zdecydowanie bardziej gustuję w mniej ucywilizowanych ruinach zamków, chętnie tu wracam.
Starsza M. dostała od pani w kasie kilka folderków opracowanych dla dzieci, zawierających zadania i gry ułatwiające poznanie historii Czerska i samego zamku. Ponieważ poziom zadań był raczej wczesnoszkolny, trochę poczekają. Za to dużą atrakcją okazało się chodzenie po wieżach – i dzielnie pokonywała strome schodki, zastanawiając się, czy spotka rycerza, czy też – księżniczkę. M. Młodsza bacznie i całkiem przytomnie obserwowała całą sytuację z poziomu chusty – po to, by później błogo odpłynąć. Miłym finałem dnia stały się kupione pod zamkiem wiśnie w ilości sporej, z zamiarem usmażenia z nich konfitury. Konfitury nie będzie – wiśnie były za smaczne…
Machiny oblężnicze
Widok z okienka
W głąb wieży…
Ciekawska M. Młodsza
Zamek z góry
Jak są księżniczki, jest i bal…
O! A my ten weekend spedziliśmy na kajakach całkiem blisko: Rytel-Fojutowo-Biała 🙂
Zamek musi poczekać, aż w J. obudzi się zainteresowanie rycerzami – chociaż w sumie schody też lubi 😛
nie, nie byliśmy blisko – są dwa Czerski: jeden na Mazowszu (i tam byliśmy), drugi – w pobliżu Chojnic (i tam Wy byliście 🙂
ha! no to ładnie bym chłopaków wywiozła za te domniemane kilka miesięcy albo lat 😛
(i nie piszę więcej komentarzy bladym świtem po weekendowych szaleństwach, bo potem wstyd :D)
errare humanum est 🙂
w tym celu zamieszczam mapki 🙂
Byliśmy na tym zamku i nie powalił mnie na kolana 🙂
na kolana – to zdecydowanie nie, ale jak na okolice – jest moim zdaniem bardzo fajny 🙂
Byłam na tym zamku jeszcze w czasach przeddzieciowych. Pora sobie odświeżyć, w końcu mieszkam nie tak daleko.