Nie wyszła Kral’ova, będzie… Krakova!

Patrzyliśmy na mapę, szukając krótkiej pożegnalnej trasy po Tatrach Niżnych. Jak wiadomo – krótkie trasy nie są naszą specjalnością. Ma być krótko i lekko – wychodzi jak zwykle…

Tym razem naszą uwagę na mapie przykuła Krakova Hol’a – na początku głównie przez podobieństwo nazwy do Král’ovej Holi, która jakoś wyjątkowo nas nie lubi (a czemu – zobaczcie tu). Później doszliśmy do wniosku, że ta położona na uboczu od głównego szlaku przez góra wygląda interesująco, a i “pętelka” nad Doliną Demianowską – na nie za długą. Życie po raz kolejny udowodniło, że trasy z dziećmi są znacznie bardziej czasochłonne niż bez nich, z wycieczki na pół dnia zrobiła się całodniowa, ale – było warto.

Początek trasy, łagodną doliną pod górkę, był łatwy i przyjemny. Piękne widoki na masyw Chopoka i Dziumbiera, a także sielskie anielskie pejzaże doliny pozwalały nam nacieszyć się górami na pożegnanie…

DSC_1511

DSC_1516

Starsza M. bardzo dzielnie podchodziła pod górę.

DSC_1519

Pewne trudności zaczęły się, gdy weszliśmy w “strefę wiatrołomów”, tak charakterystyczną dla gór Słowacji. Starsza M. pięknie sobie radziła, skacząc między nimi jak mała kozica, a tam, gdzie nie dawała rady – pomagał Tata. Bo przecież jak jest Tata – wszystko wydaje się prostsze i razem każdą przeszkodę da się pokonać…

DSC_1522

Klucząc między wiatrołomami…

DSC_1527

Przez zarwany mostek jednak przydała się przenoska

W wyższej partii wiatrołomy były już częściowo posprzątane, pojedyncze drzewa wymagały ominięcia lub przejścia pod nimi. Muszę przyznać, że całe pole zwalonych drzew – aż po horyzont – robi wrażenie, choć nie takie, jak przed uprzątnięciem (zajrzyjcie tu)

DSC_1532

DSC_1535

DSC_1538

Zmieściłyśmy się!

Na szczyt Krakovej Holi prowadziła wąska, gdzieniegdzie co nieco obsunięta ścieżka. Ludzi – w przeciwieństwie do zatłoczonego Chopoka – nie spotkaliśmy prawie wcale; natrafiliśmy za to na… żmiję, i to w dość głupim miejscu, bo ze względu na strome zbocze i wąską ścieżkę ciężko było ją ominąć. Udało się i wyszliśmy z tego bez szwanku. I my, i żmija.

Sam szczyt Krakovej Holi (1752 m n.p.m.) jest pewną niespodzianką, bo – po dość stromym podejściu – wchodzi się na odcinek, po którym się idzie jak po stole, klucząc wśród kosówki i nagle… wychodzi na skraj widokowego urwiska. I to szczyt właśnie.

DSC_1550

DSC_1555a

DSC_1557a

DSC_1558a

Zdjęcie zrobione parę kroków od szczytu. W tle Dziumbier.

Zeszliśmy do Demianowskiej Jaskini Wolności pięknym grzbietem pośród skałek. Ostatni odcinek był nieco upiorny ze względu na dość gwałtowne wytracanie wysokości – na krótkim odcinku był chyba milion zakosów. Nużyły się strasznie.

DSC_1567

Bardzo trwałe oznakowanie szlaku

DSC_1574

Potęga gór…

DSC_1575

Początek zakosów

DSC_1577

I tak w nieskończoność…

Trasa:

Demänovská Dolina (P4 Lúčky) – Pod Krčahovom – sedlo Javorie – Pod Krakovou hoĺou – Krakova hoĺa – Pod Krakovou hoĺou – sedlo Machnaté – Demänovská jaskyňa slobody (parking)

22 GOT

One thought on “Nie wyszła Kral’ova, będzie… Krakova!

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s