W rześki suwalski poranek ruszyliśmy nad Wigry. Błękitne niebo, piękne słońce i… wiatr iście z Arktyki. Ponoć sierpień miał być najgorętszym miesiącem tego roku. Cóż, póki co tego nie odczuwamy – na Suwalszczyźnie rano było niewiele ponad 10 stopni, późniejszym popołudniem ledwo przekroczyło 20, w zestawieniu z lodowatym wiatrem. Ale i tak zdecydowanie wolę to niż upały pod 40 stopni i duchotę.
A zatem… ruszamy na spacer!
Wigierski Park Narodowy to miejsce, w które z chęcią wracam i do którego mam ogromny sentyment. M. też już była tu raz poprzednio – wtedy oglądała Suchary w rejonie miejscowości Krzywe, a tym razem wybraliśmy się w okolice Gawrych Rudy, a towarzyszyła nam cały czas ścieżka edukacyjna Wigierskiego PN “Jeziora”.
Na pierwszy ogień (przy trzecim stopniu zagrożenia pożarowego :P) poszedł półwysep Łysocha, malowniczo wcinający się w Wigry. Ścieżka dydaktyczna obchodzi go wokół, a nie za długiej trasie towarzyszą widoki na jezioro z jego rozległą panoramą i przeczystą wodą. Uwaga – trasa raczej niewózkowa, wąska, miejscami zarośnięta i pełna korzeni. Za to jaka cudna!
Jak się jedziemy lub idziemy drogą w stronę osady Słupie (kiedyś była tu wieś, zlikwidowana przez władze carskie), to mijamy dwie platformy widokowe – jedną z widokiem na Wigry, drugą – na tereny bagienne. Widoki ładne, ja jednak wolę te ze ścieżki przez Łysochę.
Z osady Słupie ruszyliśmy ścieżką w stronę dwóch sporych Sucharów (jeziorek torfowiskowych), większych od tych w Krzywem. M. radośnie biegała i podskakiwała, aż wreszcie jeden z podskoków zakończył się potężnym ślizgiem na błotku. Tym razem nie zabraliśmy ubranka na zmianę (krótka trasa), więc M. dzielnie suszyła spodnie na sobie. I wszyscy, razem z błotkiem, obejrzeliśmy przepiękne Suchary: Suchar Wielki i Suchar Rzepiskowy, położone niedaleko siebie (ok. 700 m).
Ostatnim jeziorem, do którego dotarliśmy (M. już nam padała, ale wciąż chciała iść), było jezioro Długie – ostoja ptaków. My widzieliśmy całą chmarę czarnych ptasiorów – kormorany?
Trasa ścieżką “Jeziora” nie jest długa ani nie prowadzi przez jakiś specjalnie trudny teren – w sam raz wypad z maluchem na część dnia. Jest piękna, więc bardzo polecamy!
Zatopiona łódka – półwysep Łysocha
Trudności na szlaku
Biegam, skaczę, w błotko wpadam!
Nad Sucharem Wielkim
Suchar Rzepiskowy i M.
Postój
Ptasiory nad jeziorem Długim