Zanim jeszcze zobaczyliśmy ruiny cerkwi na górce pod Kniaziami, ujrzeliśmy JEGO. Leżał w krzakach, wyraźnie nieżywy. Co zrobić z trupem???
Po bliższych oględzinach stwierdziliśmy jednak, że nasz “trup” to tylko niezwykle realistyczny strach na wróble, rzucony w krzaki. Na tyle podobny do człowieka, że M. nie chciała obok niego przejść, a i my minęliśmy go z dreszczem zgrozy…
Poświęcenie jednak się opłaciło, bo ruiny cerkwi w Kniaziach koło Lubyczy Królewskiej okazały się imponujące. To jedne z największych ruin cerkwi w południowo-wschodniej Polsce. Wszak ukończona w 1806 r. cerkiew św. Paraskewy przed wojną służyła ponoć 5 500 wiernym, co jak na niezbyt gęsto zamieszkałe okolice jest naprawdę niezwykłym osiągnięciem. Miała bogate wyposażenie, w tym XVI-wieczne ikony i XVII-wieczny ikonostas.
Cerkiew została zniszczona w 1941 roku podczas walk radziecko-niemieckich (w 1944 – spalona), a jej wyposażenie – rozkradzione (część ikon trafiła później do muzeum w Jarosławiu). W ostatnich latach coraz bardziej popadała w ruinę i zarastała, obecnie teren wokół niej oczyszczono i postawiono tablicę informacyjną.
U stóp wzgórza, na którym stoi cerkiew, znajduje się stary cmentarz z pięknymi wapiennymi krzyżami.
I jak tu z daleka się nie przestraszyć?
toż to masakra! zawału można by dostać na taki widok. a ruiny robią wrażenie
Pingback: Cerkiew w Nowym Bruśnie, czyli smutny los zabytków drewnianych | W podróży przez życie
Widzę że i Wy mieliscei przyjemność z byłym panew wisielcem 😉
Wpadłem tam dość późnym popołudniem i az mi się nogi w pierwszej chwili ugięły.
Zdjęcia cmentarzyka to tego po przeciwnej stronie drogi?
A to on już długo leży? Cmentarzyk tak – ten po drugiej stronie.
Ostatni raz tam byłem 20.10.2013
Obok cerkwii tez jest bardzo ciekawy cmentarzyk, w lecie praktycznie niewidoczny i bardzo często pomijany, nieodnaleziony.
A właśnie też go szukaliśmy – wczesna jesień i nie znaleźliśmy…