Pierwsza książka o podróży…

… to oczywiście – “Lokomotywa” Tuwima, która może nas zabrać – choćby na Wyspy Bergamuty czy też w odwiedziny do Murzynka Bambo, a może na koncert Ptasiego Radia do parku? A dla kogo pociąg zbyt przyziemny – ten może wznieść się w niebiosa wraz z babcią i kurką w aeroplanie. Klasyki zachwalać nie trzeba i zawsze warto do niej wrócić. Piękna i czysta polszczyzna, pełna radości zabawy językiem. Rymy i rytmy, jakich nie znajdziemy we współcześnie pisanych książeczkach; sprawiające, że nawet dwumiesięczny maluch śmieje się od ucha do ucha podczas czytania.

Tak więc nie dziwcie się, że książeczki z dziecięcą klasyką u nas nie wyglądają jak nowe – są zaczytywane na śmierć. Wybór “Polscy poeci dzieciom” (Wyd. Olesiejuk) bardzo lubię, zawiera dużo mądrze dobranych tekstów, a że są one różnorodne nie tylko ze względu na autorów, lecz także – różny poziom treści (od krótkich wierszyków po wierszowane podania) starczają na długo i często się do nich wraca. Dla Starszej M. książka ta była pierwszym kontaktem ze światem legend, początkowo czytanych na raty, a obecnie – pochłanianych pasjami.

A więc dziś… wyruszyliśmy w podróż po kartach papieru…

DSC_3699

DSC_3701

DSC_3702

… ale żeby było ciekawiej – Lokomotywa za sprawą dziecięcych paluszków wyskoczyła z książki. Rączki Starszej M.  wyczarowały pociąg z pudełek po herbacie i papieru kolorowego. Może potrzeba odrobinę wyobraźni, by w lokomotywie dostrzec lokomotywę (ale od czego w końcu wyobraźnię mamy?), za to pachnie przepięknie i jest bardzo kolorowy. Jak już był gotowy pociąg, to mogliśmy ruszyć w wyprawę na Wyspy Bergamuty…

DSC_3703

DSC_3705

DSC_3708

DSC_3710

…Na których żyją bardzo kolorowe kartonowe stwory.

Ponieważ – jak zresztą widać – plastycznie jestem noga i stworzenie kartonowych zwierzątek mnie przerosło, sięgnęliśmy po gotowe wzory. Kartoniaki, bo o nich mowa, to zestaw pięciu zwierzaków do złożenia (mysz, krokodyl, hipopotam, słoń i żółw) z ekologicznej tektury miktofalowej, jednostronnie bielonej, a zatem dających duże pole do popisu w ozdabianiu. Przy składaniu modeli Starsza M. potrzebowała pewnej pomocy, jednak niewielkiej (szablony są dobrze przygotowane, a dołączona do nich instrukcja – czytelna), za to pokolorowała – zupełnie samodzielnie. Zabawa wciągnęła ją na dobre na dłuższy czas (cztery zwierzaki pokolorowała, hipka za to okleiła papierem kolorowym). Kartoniaki podbiły moje serce starannością wykonania oraz dbałością o szczegóły – do kartonowych modeli dołączone są nawet… sznurkowe ogonki! Do tego jest to zabawka zaprojektowana ze smakiem, daleka od pseudo-dziecięcej infantylności, którą często spotykamy w zabawkach dla najmłodszych.

DSC_3481

DSC_3489

DSC_3490

DSC_3496

DSC_3499a

DSC_3500

DSC_3505

Kolejna nasza “przygoda” książkowa w ramach projektu blogowego popularyzującego czytelnictwo wśród dzieci (zajrzyjcie, co wymyślili inni) – już za dwa tygodnie…

Print

* Kartoniaki mogliśmy zaopiniować dzięki Klubowi Mam Ekspertek portalu Zabawkowicz.pl – dziękujemy!

2 thoughts on “Pierwsza książka o podróży…

  1. Pingback: Przygody z książką / Blogi w projekcie | Dzika Jabłoń

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s