Ponad 30 GOT na wycieczce to sporo, nawet bez malucha. 34 GOT z niespełna rocznym dzieckiem można nazwać mianem swego rodzaju wyczynu. Nie planowaliśmy tyle. Jakoś tak wyszło…
Żeby nie powtarzać kiedyś przebytych tras, nie pokonywać kilometrów przez Wisłę i zrobić w miarę sensowną pętlę, na Czantorię Wielką wystartowaliśmy z czeskiego Nýdka. Wprawdzie mieliśmy nadzieję, że uda się zaparkować wyżej, ale cóż… spory kawałek stromego podejścia po krzakach w górę miejscowości też miał swój specyficzny urok 😉
Napotkaliśmy po drodze sporo bydełka, strzeżonego taką groźną tabliczką:
Po pewnym czasie podejście na Wielką Czantorię się wypłaszczyło, gdzieniegdzie na drodze widać było nawet ślady asfaltu, minęliśmy ukryty wśród skałek pomnik J. Trzanowskiego (XVII-wiecznego księdza ewangelickiego, który w czasach prześladowań protestantów na tym terenie wśród tychże skałek odprawiał nabożeństwa), a potem weszliśmy w piękny las rezerwatu „Čantoryje”, chroniącego buczynę karpacką (najstarsze drzewa mają ok. 220 lat).
Pomnik
Rezerwat
Z Wielkiej Czantorii (995 m n.p.m.) przeszliśmy na Soszów Wielki, gdzie zjedliśmy pierwszy z obiadów i trochę się ogrzaliśmy, a następnie ponaglani czasem pognaliśmy w stronę Stożka Wielkiego (978 m n.p.m.), gdzie w schronisku… zjedliśmy drugi obiad (długa wycieczka, solidny wysiłek i konieczność pośpiechu zużyły skutecznie nasze zapasy energii) i z dość konkretnym tempem wylądowaliśmy na Filipce (761 m n.p.m.). Tam naszą uwagę zwróciły drewniane chałupy i … strusie (cóż, ptak typowo górski, no nie?). Całe przejście bardzo ładne widokowo, mimo gromadzących się coraz liczniej chmur.
Pod Czantorią
Soszów Wielki
W stronę Stożka
Chałupa na Filipce
Struś – ptak typowo górski!
Zejście – w wielu aspektach tego słowa
Zejście do Nýdka było dość nużące, szlak prowadził głównie drogami, a my byliśmy już zmęczeni.
Trasa:
Nýdek – pomnik J. Trzanowskiego – Wielka Czantoria (995) – Przełęcz Beskidek – Soszów Wielki (866) (obiad) – Stożek (978) (obiad) – Filipka (761) – Nýdek
34 GOT
W podróży przez życie 