Górne Diery podbiły nasze serca już dawno, podczas wyprawy w Małą Fatrę (relacja – klik). Teraz przyszedł czas, by pokazać Małym M. (a zwłaszcza – Starszej, bo Młodsza to najchętniej się przytula w chuście do mamy, niezależnie od miejsca) Nowe i Dolne Diery. Wycieczka dla trzylatki ciekawa, bo w Dierach co chwila “coś się dzieje”: a to wodospadzik, a to kładka, a to wąski przesmyk między skałkami czy też – atrakcja nad atrakcjami – drabinka…
W naszym przypadku atrakcje spotęgowała nieplanowana “wpadka” Taty w strumień – przekonaliśmy się wtedy, jak istotna w przypadku torby na aparat jest jej wodoodporność…
Na zdjęciach Diery robią niesamowite wrażenie trasy dość trudnej – kładki, drabinki, skałki i przełomy strumieni. W rzeczywistości – trasę pokona nawet mniej wprawny turysta, z zachowaniem zasad ostrożności, gdyż jest ona bardzo dobrze ubezpieczona i codziennie pokonuje ją mnóstwo ludzi, w tym rodzin z dziećmi. Tego dnia, kiedy tam byliśmy, Młodsza M. była najmłodszym dzieckiem w Dierach i jedynym w chuście – budziła wiele pozytywnego zainteresowania i zebrała mnóstwo uśmiechów.
Cudne miejsce!!! Fantastyczne fotki!
miejsce jest naprawdę warte zobaczenia. Warto tylko unikać weekendów (tłok)