Jest taki Miś… Jedyny w swoim rodzaju. Dostałam go niedługo po egzaminach na studia i wiąże się z nim długa historia. Jego sobowtóra kupiłam na prezent dla kogoś, ale wręczyłam – dopiero po paru dniach. Przez te parę dni tak się zżyłam z Misiem, że jak go wreszcie w prezencie dałam – tęskniłam bardzo. Zawitał więc do mnie jego bliźniak…
Przez jakiś czas był to taki zwykły Miś. Ot, cieszył oko. W miarę upływu czasu pomału dochodziłam do wniosku, że jednak czegoś mu brak.
Po pierwszym rajdzie z warszawskim SKPB (Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich) został mi pamiątkowy znaczek, z którym nie bardzo miałam co zrobić, a chciałam koniecznie gdzieś go przyczepić, żeby nie zgubić. Kiedy tak rozglądałam się po pokoju, szukając odpowiedniego miejsca, mój wzrok padł na Misia. I stwierdziłam, że to jest to!
Od tego czasu Misiowi znaczków, naszywek i plakietek (różnych, nie tylko rajdowych) systematycznie przybywa. Jest to dla nas (bo już nie jest to tylko mój Miś, jest całej rodzinki) wspaniała pamiątka. Co zrobimy, jak skończy się miejsce? Pewnie znajdziemy kolejnego Misia, którego już same M&M’s-y wybiorą…
za czasów liceum uzbierałam chyba 2 czy 3 odznaki PTTK. Potem przestałam się bawić w książeczki, weryfikacje itp. Po rajdach zostawały zawsze znaczki. Leżą przyczepione do takiej piankowej maty, też wszystkie razem i przez tyle lat nie zawieruszył się nawet 1 znaczek:)
nie bardzo miałam gdzie umieścić tego typu matę, miś łatwiejszy do zmieszczenia 🙂
Ale ekstra! Naszywki na plecaku, naklejki na walizce, na zderzaku samochodu, magnesy na lodowce – to wszystko juz bylo. Ale Misiek-Podroznik?! Rewelacyjny pomysl!
Pozdr. A.
P.S. A my mwimy M&M’s na nasze koty 😀
🙂
Pomyslowa pamiątka 🙂
Ja tam jeszcze kilka miejsc widzę na nowe odznaki, przypinki…
My z kolei zawsze wracamy z kartką, z tyłu opisaną w skrócie jak dziennik pokładowy…. i spinamy do pozostałych…. teraz nawet Młody pamięta aby kupić pid koniec zwiedzania kartke, przybic pieczątkę…
milo się do nich wraca, czyta, uśmiecha…. 🙂