Puszcza Zielonka powinna być zielona. Nas jednak powitała wszelkimi odcieniami złota, czerwieni i brązu, pięknie mieniącymi się w jesiennym słońcu. Jedynie bardzo zimne podmuchy wiatru przypominały, że to już ostatnie chwile późnej złotej jesieni.
Byliśmy tu już wcześniej, w czasach sprzed M&M’s-ów, odwiedziliśmy wtedy dość oryginalne arboretum, z dużym pomysłem, jednak – sprawiające wrażenie niedokończenia, wtedy zupełnie opustoszałe (to się chyba do dziś zmieniło). Oprócz wielu niecodziennych drzew zapamiętaliśmy dość uciążliwą jazdę gruntówką przez puszczę, która – jeśli być ścisłym – puszczą wcale nie jest: jedynie rozległy obszar, a nie charakter drzewostanu, uprawnia ją do tego miana. Park Krajobrazowy Puszcza Zielonka ma bowiem bardzo wysoki stopień zalesienia (78,4%), a drogi asfaltowe dokładnie omijają puszczę. Aby więc dotrzeć do znajdujących się tu ciekawych miejsc, trzeba skorzystać z biegnących przez serce puszczy dróg gruntowych – dawnych traktów handlowych przebiegających w okolicach Poznania. Część z nich nadaje się do dość komfortowego przejazdu samochodem, inne lepiej pokonywać na rowerze.
Tym razem postanowiliśmy zobaczyć rezerwat Jezioro Czarne. Wprawdzie przez większość spaceru obawialiśmy się, że – będąc w rezerwacie „jeziornym” – jeziora wcale nie zobaczymy, to na samym końcu szlak się wreszcie zbliżył do pięknego zbiornika wodnego, po którym pływały dwa łabędzie. W tym jeden – młody. Ptaki poczuły wiosnę?
Jak to określiła Starsza M., byliśmy w „małych górach”. Po terenie Puszczy Zielonka bowiem stosunkowo nie tak dawno energicznie harcował lodowiec, pozostawiając wysokie moreny i głębokie jeziora rynnowe – a zatem bardzo urozmaicony krajobraz, uzupełniony pięknymi i nierzadko zabytkowymi drzewami. Pejzaże były bardzo ciekawe nawet dla Młodszej M., która przez większość spaceru obserwowała otoczenie z dużym zainteresowaniem. Starsza, zupełnie nie przejmując się zimnem wokół – szalała wśród kolorowych liści. A było wśród czego szaleć…
Oryginalny drogowskaz
Słup opisany na mapie jako “tajemniczy”. Dalej nie wiemy, co to…
Cel spaceru na celowniku
Jesienne błotko nam niestraszne
Las jesienny – wcale nie oznacza braku kolorów
Rzut oka na Jezioro Czarne
Kolory jesieni – kolejna odsłona
Górki
Z górki na pazurki
Bagienko
Brzydkie kaczątko w szuwarach na Jeziorze Czarnym
To był naprawdę piękny dzień – chyba już ostatni dzień tegorocznej (i tak długiej) złotej jesieni. Przez kolejne długie zimowe miesiące wspomnienie złotej jesieni w Puszczy Zielonce będzie rozgrzewać nasze serca.
Tymczasem – zaczynamy pomału jesienne szarugi… ciepłe ubrania mamy, dobre humory też – zimna się nie boimy i nudzić się nie będziemy!
O to, aby Starsza M. nie zmarzła, dba bardzo ciepły, a przy tym miękki i wygodny płaszczyk Kanz, co ważne przy często schylającej się wiercipięcie – zakrywający dokładnie plecy. Z nim bez obaw o przeziębienie można wiele godzin zbierać złote liście oraz przystawać co krok przy każdym krzaczku czy drzewku – ograniczeniem jedynie wytrzymałość rodziców…