Paradoksalnie, z Kłopotem nie mieliśmy większych kłopotów. Malutką miejscowość na zachodniej granicy Polski, położoną w Krzesińskim Parku Krajobrazowym, niemal wciśniętą w Odrę, znaleźliśmy bez problemu, podobnie jak dwie interesujące nas “rzeczy”: bociany oraz nieczynny most na Odrze.
Wioska Kłopot nie zawsze Kłopotem była – przed II wojną światową nazywała się Kloppitz, a później jej nazwa została tak niezbyt fortunnie (a może uroczo? Jak uważacie?) przetłumaczona. Szczyci się największym na zachodzie Polski “zagęszczeniem” bocianów i urosła do rangi “Bocianowa” – otwarto tam nawet Muzeum Bociana Białego. Bociany faktycznie tam są, jednak szczerze mówiąc – w pierwszej lepszej wiosce na Podlasiu jest ich więcej (polecamy zwiedzić np. Pentowo nad Narwią – tam dopiero “się dzieje”).
Nie rozczarowała nas natomiast druga, znacznie mniej rozreklamowana, “atrakcja” Kłopotu – a mianowicie nieczynny most na Odrze, prowadzący niegdyś do miasta Fürstenberg (obecnie dzielnica wielkiego NRD-owskiego Eisenhüttenstadt), wysadzony przez Niemców w 1945 roku i nieodbudowany. Słyszeliśmy, że roztacza się z niego przepiękny widok na Odrę i tereny zalewowe – i tak faktycznie jest! Nie wiedzieliśmy natomiast, że zachowany fragment mostu jest naprawdę długi i … zupełnie niezabezpieczony. Prowadzi tam nieoznakowana droga na zachód miejscowości (mimo że do Niemiec się nią nie przejedzie, “młotka” brak…), stopniowo zarastająca i kończąca się nieczynnym mostem. Widok z mostu polecamy, ale zalecamy też ostrożność – most się nagle kończy, a nie ma na nim żadnej barierki!
Oto i zachowany fragment mostu
Początek mostu
Pejzaż bajkowy!
Uwaga, zaraz koniec!
Dalej nie radzimy iść…
Jak wygląda most widziany z drugiej strony rzeki – zob. zdjęcie w Wikipedii.
To pewno mojego kuzyna i jego dziewczynę spotkaliście, bo oni pracują w Kłopocie i zajmują się parkiem i muzeum i bocianami 😉 A my jeszcze tam nie byliśmy!! wstyd 😛
Wstyd, bo macie znacznie bliżej niż my! 🙂
Czy brak sympatii do owego kuzyna mnie choć trochę tłumaczy? haha 😀
Pingback: Nad Odrą, u sąsiadów… | W podróży przez życie
no ba!