Piękny, słoneczny dzień (choć wcale nie taki upalny, ale przynajmniej dało się zdjąć Małgosi kombinezon, nieodłączny na kilku ostatnich wyprawach) – nareszcie. Wyruszyliśmy więc odkrywać kolejne zakątki Beskidu Małego – jak się później okazało, takie jak dawnej opowieści o urokach życia na wsi: piękna przyroda, zieleń, spokój i cisza, jeśli nie liczyć brzęczenia pszczół…
Tym razem celem naszego “ataku” stała się wschodnia część Beskidu Małego. Punktem wyjścia i dojścia był dla nas Kocierz Górny. Przeszliśmy dość zarośniętym zielonym szlakiem, w pobliżu którego akurat harcowali panowie prowadzący wycinkę drzew, co nie podnosiło poziomu komfortu spaceru i spowodowało rozdrażnienie M., która zaczęła marudzić. Przyjemną zmianę przyniósł Ścieszków Groń (inaczej Łysina, 779 m n.p.m.), z którego nareszcie było coś widać – i to nie byle co, bo panorama rozciągała się aż po Beskid Wyspowy i Gorce.
W towarzystwie pojawiających się co jakiś czas pięknych widoków (już na trochę mniejszą skalę) oraz przepięknych śródleśnych ukwieconych polanek, na których aż brzęczało od owadów wdrapaliśmy się na Łamaną Skałę (929 m n.p.m.). Drugi co do wysokości szczyt Beskidu Małego zaskakuje wysokogórską roślinnością (chronioną w rezerwacie Madahora) oraz pokaźną ilością przykuwających wzrok skałek.
Wśród sielskich pejzaży i pięknych widoków czerwony szlak przeprowadził nas na Potrójną (884 m n.p.m.), a następnie na Przełęcz Kocierską. Do tego momentu, przez całą trasę wycieczki od rozstania z piłującymi panami, nie spotkaliśmy żywego ducha… Śladów ludzkiej działalności też niewiele: co jakiś czas jakby rzucona na łąkę chatka (wyjątkiem był wyciąg w pobliżu chatki pod Potrójną). Czuliśmy się, jakbyśmy się cofnęli o 100-200 lat i wylądowali w zaklętym świecie nieznającym komputera, telewizora czy innych przejawów cywilizacji, za to żyjącego w cudownej harmonii z naturą…
Rozmarzenie to szybko nam przeszło, gdy zeszliśmy na Przełęcz Kocierską i z krainy natury wpadliśmy w sam środek cywilizacji: ogromny kompleks, z basenem i typowo hotelowym gwarem.
Zielony szlak do Kocierza zapadł mi w pamięć jako dość niewygodny, przebijający się miejscami przez krzaki. Być może przyczyną był brak obiadu, którego nie byliśmy w stanie zjeść w hotelu – już pomijając ceny, po zejściu z gór wyglądaliśmy tam jak ufoludki i nie pasowaliśmy do pań w szpilkach i panów w garniturach.
Trasa:
Kocierz Górny – Scieszków Groń – Nad Płonem (832) – Czarne Działy (jaskinie) – Łamana Skała (929) – Potrójna (884) – Przełęcz Kocierska (718) – Kocierz Górny
25 GOT