Hrádok to po prostu Gródek. Ten Liptowski “wyposażony” jest w ciekawy zamek, któremu zawdzięcza swoją nazwę… a że każda Mała Księżniczka musi co jakiś czas zajrzeć do zamku – musieliśmy i jego zobaczyć, starannie omijając zbroje, bo Starsza M. za rycerzami nie przepada. Cóż, kiedyś dorośnie do swojego rycerza, a póki co – nie męczymy jej bliższym zapoznawaniem się z rycerskim ekwipunkiem.
Oględziny zamku w Liptovskim Hrádoku potwierdziły tezę, że słowackie zamki wyglądają zdecydowanie lepiej z daleka niż z bliska – bo w tym drugim przypadku zbytnio widać rekonstrukcje, nierzadko w betonowym stylu. Jednak zawsze zwiedzić warto, bo Małym Księżniczkom stopień rekonstrukcji nie przeszkadza, a zamek okazuje się idealnym terenem do zabawy – a później tematem do snucia długich opowieści.
Zamek został zbudowany najprawdopodobniej na początku XIV wieku na pięciometrowej wapiennej skale. W XVII stuleciu rozbudowano go o pokaźny renesansowy kasztel, który obecnie stanowi hotel i restaurację. Starsza część zamku po pożarze 1803 roku zachowana jest w postaci częściowo rekonstruowanej ruiny.
🙂 moja ksiezniczka szuka w zamkach swojego ksiecia, ale jak dorosnie i tak bedzie mieszkac tylko ze mna, a nie z nim 🙂 – ostatnio oswiadczyla
zmieni zdanie, jak znajdzie księcia. Ale ma jeszcze na to sporo czasu 🙂