Parę lat temu, jeszcze w czasach przedmałgosiowych, płynęliśmy z mężem Rospudą kajakiem. Rzeka piękna, o zmiennym charakterze – gorąco polecamy! Jednak spływ kajakiem ma ten urok, że trudno się zwiedza to, co jest przy rzece, jednak niekoniecznie łatwo dostępne z rzeki. Pamiętam, że zastanawialiśmy się wtedy nad zwiedzaniem bunkrów w rejonie Bakałarzewa, jednak się nie udało. Ja – jako istota o dość obojętnym stosunku do fortyfikacji (chętnie zobaczę, byle nie w za dużej ilości) – zapomniałam. Mój Mąż nie, więc jak tylko byliśmy w okolicy, tym razem nie kajakowo – ruszyliśmy na poszukiwania. Nie wszystkie zaznaczone na mapie bunkry odnaleźliśmy, są bowiem dość dobrze poukrywane w krzakach i pomiędzy zabudowaniami, a prowadzące do nich drogowskazy nie są zbyt precyzyjne, ale to co widzieliśmy, świadczy o tym, że umocnienia nad Rospudą były naprawdę solidne.
Bunkry na linii Raczki – Bakałarzewo – Filipów znajdowały się niegdyś na granicy Prus Wschodnich, a Niemcy zaczęli je budować, gdy wizja wojny z ZSRR stała się realna.
Więcej o bunkrach w Polsce północnej przeczytacie tutaj. Warto zajrzeć, bo strona ciekawa.
W Bakałarzewie można zwiedzać jeden dwukondygnacyjny bunkier zrekonstruowany w ramach skansenu fortyfikacyjnego (muzeum czynne w sezonie, bilet wstępu 5 zł). Warto tam zajrzeć, bo zazwyczaj bunkry zwiedzamy w wersji zrujnowanej oraz zawilgoconej i taki obraz bunkrów “od nowości” sobie wyrabiamy, tymczasem bunkier w Bakałarzewie przekonuje nas, że znajdującym się w nim żołnierzom wcale nie musiało być zimno i mokro…
Raczki:
Bunkier, na którym akurat budowany jest… bar
Te krzaki skrywają kolejny bunkier
Oto i on
Bakałarzewo:
Jeden z bunkrów
Skansen z daleka
…i z bliska
Wnętrze
Widok spod skansenu
Filipów:
Najciekawszy z trzech widzianych przez nas bunkrów w Filipowie
A my w tych okolicach Wilczy Szaniec zwiedzaliśmy – dzieciaki były przeszczęśliwe 🙂
też byliśmy 🙂