Na przegnanie ciemnych chmur i niskich temperatur – wspomnienie ze studenckiej podróży Mamy po Maroku.
Lotnisko w Agadirze – w stylu lokalnym
Casablanca – miasto białych domów, pięknych kolonialnych zabytków i wielkiego meczetu Hassana II
Chellah – jedna z piękniejszych ruin Maroka położona w pobliżu Rabatu (pozostałości rzymskiego miasta oraz nekropolia Abu al-Hasana)
mnie urzekła w promieniach zachodzącego słońca, niezwykłym światłem, dekoracjami i … zadbanymi jak na świat Islamu kotami.
Bardzo arabski Fez, z garbarnią, bazarem z ramadanowymi ciasteczkami i przepiękną medresą (szkołą koraniczną)
El Jadida – miasto skrajnie odmienne, bo noszące wyraźne piętno panowania portugalskiego (w XVI w. powstała tu twierdza); słynie zwłaszcza z XVI-wiecznej cysterny
Essaouira – również portugalska twierdza, z bardzo żarłocznymi ptakami
Pieknie!!! Oj marzy mi sie Maroko. Co polecacie na wyprawe z Zara? Marakesz, Fez czy Agadir? Bo chyba tylko tam latamy z mojego lotniska.
Marakesz lub Fez – najlepiej oba, bo każde inne 🙂
O Marakeszu jeszcze będzie…
Agadir jest straszny – to zatłoczone plaże (brudne i grubo przereklamowane), wielkie miasto coraz bardziej “międzynarodowe”, a więc bez “klimatu”, którego szukamy, z wielkimi hotelami-molochami, z samochodami, które rozjeżdżają pieszych (miałam taką śmieszną historię, że – jeszcze z tą moją nieszczęsną nogą świeżo po zdjęciu gipsu – stałam przed pasami na światłach, zapaliło się zielone dla pieszych, a samochody jak jechały tak jadą, a ja – jak na Europejkę przystało – stoję i czekam. Wreszcie jakaś zakwefiona dama ulitowała się nade mną i wzięła za rękę i przeprowadziła przez przejście… 🙂