Małgosiowy Tata ma w swojej „kolekcji” już wszystkie trójstyki polskich granic i pasją tą „zaraził” i nas. M. do kompletu brakuje już tylko trzech!
Ostatni trójstyk z „kolekcji” Taty dostarczył nam jednak sporo emocji, gdyż – ze względu na granicę białoruską – nie stanowi on typowej atrakcji turystycznej, nie znajdziemy tu (jak na trójstykach granic unijnych) drogowskazów, tablic informacyjnych, rzeźb symbolizujących państwa czy ławeczek, by usiąść i kontemplować granicę (jak wyglądały dwa pozostałe Małgosiowe trójstyki możecie zobaczyć tutaj i tutaj). Zamiast tego – zasieki, Straż Graniczna i droga, na którą nie można wejść.
Ale po kolei. Zaopatrzeni w mapę i wiedzę z Internetu, dojechaliśmy do osady Stanowisko (nazwę swoją zawdzięcza działaniom toczącym się tu w czasie II wojny światowej), zaparkowaliśmy na leśnym parkingu i ruszyliśmy drogą prowadzącą na wschód, podziwiając piękny bujny las. Ponieważ droga prowadziła równolegle do granicznej z Litwą rzeki Marychy, którą też chcieliśmy zobaczyć, już widząc granicę białoruską, skręciliśmy w leśną drogę w lewo. Marychy wtedy nie znaleźliśmy, znalazła nas za to polska Straż Graniczna, dokładnie wylegitymowała i doprowadziła na trójstyk i z powrotem, pilnując, żebyśmy przypadkiem nie wkroczyli na pas drogi granicznej, po której tu chodzić nie wolno (nie tylko po zaoranym gruncie, lecz też po sąsiadującej z nim drodze). Okazało się, że zupełnym przypadkiem, dzięki „skrętowi ku Marysze”, nie poszliśmy właśnie drogą graniczną – co jakiś czas są poustawiane tabliczki z informacją o zakazie, jednak ponoć turystom dość często zdarza się ich nie zauważyć.
Nad Marychę – jak się okazało, solidnie zarośniętą, trafiliśmy wracając, zupełnie inną drogą.
Pomnik kampanii wrześniowej
Śniadanie (prawie) na trawie
Trójstyk
Marycha
Trójstyk, nie trójstyk – nie ma to jak sucha buła, co? 😉 U nas to samo – sucha buła rulez ;)!!!
je chętniej niż z “wkładem” 🙂
🙂
Świetna przygoda 🙂