Humensky Sokol, czyli inne znaczenie krótkiej wycieczki

Kiedy moje oczy błądziły po mapie, szukając miejsca, gdzie warto ruszyć się na krótszy spacer w rejonie Wyhorlatu (piękna pogoda dni poprzednich okazała się już przeszłością), zatrzymały się na rezerwacie Humensky Sokol. Niedługa ścieżka przez urozmaicony teren wyglądała obiecująco. W sieci znalazłam nawet informację, że bywa uważany za jeden z najładniejszych słowackich rezerwatów. Brzmiało zachęcająco. Pojechaliśmy.

W trakcie podejścia uświadomiliśmy sobie, że mapa została w samochodzie. Ale – przecież ścieżka była dobrze wyznakowana, a całość trasy – liczyła zaledwie ok. 3 km. Nie chciało nam się wracać…

Wszystko było super, piękny las, skałki, do tego z góry – widoki na okoliczne górki. Do momentu, gdy doszliśmy do jaskini Dubnej – tam ścieżka dydaktyczna rozmyła się w krzakach, a ścieżek rozmaitych było wiele. Zaczęliśmy schodzić, kierując się pamięcią i wyczuciem, a to jak wiadomo bywa zawodne – kiedy lunął deszcz, a teren “przestał pasować” do naszej pamięci, zawróciliśmy pod górę (jak się później okazało – słusznie, bo schodziliśmy w drugą stronę). Kiedy z ponurą wizją przebijania się jeszcze raz przez skałki (dłuższa droga byłaby ciężkim doświadczeniem dla już nieco zmęczonych nóżek Starszej M.) cofaliśmy się przez grzbiet, dostrzegliśmy w krzakach znaczek ścieżki dydaktycznej, która właśnie tam skręcała (a do jaskini prowadziła jedynie ścieżka w tę i z powrotem). Dzięki temu udało się domknąć pętlę i ciut skrócić “krótką” wycieczkę, która ze względu na trudny teren i pobłądzenie zajęła nam ok. 3 godzin…

A Starsza M. twierdzi, że drogę odnaleźliśmy dzięki leśnym ludkom – sami byśmy nie dali rady!

DSC_6744

DSC_6747

DSC_6754

DSC_6757

DSC_6770

DSC_6773

Leave a comment