Z dziećmi na Tarnicę? Nie dacie rady…!

Był ładny dzień. Niezbyt ciepły, ale wrzesień nas temperaturami nie rozpieszczał. Słonko świeciło pięknie. Był nasz pierwszy dzień w Bieszczadach i byliśmy tej pogody i gór spragnieni niesamowicie. Wybraliśmy zatem najłatwiejszą i najkrótszą opcję zdobycia Tarnicy – z Wołosatego. Ruszyliśmy.

Słonko świeciło, ptaszki śpiewały… atmosferę trochę psuli tłumnie schodzący z góry turyści (nie ruszyliśmy bladym świtem, musieliśmy wcześniej odespać wycieczkę na Gęsią Szyję i jej konsekwencje), z których co drugi mierzył nas wzrokiem “oni dręczą dzieci!” i uznawał za stosowne uświadomić nas, że:

– z dziećmi na tak wielką górę nie wejdziemy

– Starsza M. z pewnością nie podejdzie

– na górze strasznie wieje lodowaty wiatr, nie dla dzieci!!!

– … i tak dalej.

To Tarnica taka straszna góra jest??? Czy coś się zmieniło, od kiedy tam byliśmy ostatni raz?…

Jak szliśmy na Chopok czy Dziumbier – nikt nie czuł się w obowiązku nas przestrzegać, a M&M’s-y “zarobiły” mnóstwo uśmiechów i słów pochwały. A było wyżej. I też wiało. I pogoda brzydsza…

Za czwartym czy piątym razem odechciało nam się odpowiadać, że

– po górach chodzimy od dziecka. Przeżyliśmy pomysły rodziców chodzenia z nami, a nawet nam się to podobało

– nie jest to pierwsza góra w życiach M&M’s-ów i bywały znacznie wyżej

– w plecaku mamy wystarczającą liczbę ubrań i od wiatru, i od zimna, by obdzielić nie tylko M&M’s-y i siebie, lecz też pół małego przedszkola

– Starsza M. póki co radośnie pnie się do góry, zostawiając nas w tyle i zachwycając się tym, co dookoła, a jak jej nóżki się zmęczą lub zachce się spać – też jesteśmy na to przygotowani i nosidełko czeka

– Młodsza M. ma ciepło i przytulnie w chuście, która doskonale chroni też przed wiatrem

– na wszelki wypadek mamy też zapas jedzenia i picia

– zaplanowana trasa na Tarnicę liczy wg czasów niecałe 4 h, z dziećmi zajmie nam więcej, ale i tak zejdziemy przed zmrokiem, a jakby co – mamy czołówki

Na Tarnicę weszliśmy. Nie padliśmy na podejściu. Napatrzeliśmy się na to, co w jesiennych Bieszczadach najpiękniejsze: pejzaże rudziejących traw, drzew i szczytów w oddali. Z góry nas nie zwiało, wiatr – jak na Tarnicę – był dość słaby. Zeszliśmy daleko przed zmrokiem, dzieci całe, zdrowe i zadowolone…

Trasa:

Wołosate – Przełęcz 1275 – Tarnica – Przełęcz 1275 – Wołosate

19 GOT

DSC_2600

Drogowskazy na rozstaju to fascynująca rzecz nie tylko dla dziecka – zawierają w sobie ogromny potencjał marzeń: tyle miejsc, tyle dróg, tyle możliwości…

DSC_2602

Patrzymy nie tylko w górę, lecz także – pod nogi

DSC_2603

Wołosate – cerkwisko

DSC_2617

Starsza M. na prowadzeniu

DSC_2625

i odpoczywająca

DSC_2626

DSC_2631

Opowiem Ci, o czym szepce wiatr…

DSC_2644

DSC_2645

DSC_2647

DSC_2649

Zasłużony odpoczynek

DSC_2653

Tam byliśmy, o tam!!!

DSC_2660

Zdobycie szczytu uskrzydla

Kamizelka Starszej M. – Kanz

13 thoughts on “Z dziećmi na Tarnicę? Nie dacie rady…!

  1. Na nas też patrzyli jak na kosmitów gdy z 7 mies. Adaśkiem szliśmy na Poł. Wetlińską. Pamiętam szlak na Tarnicę z Ustrzyk, przez Szeroki Wierch. Ale się wtedy zmęczyliśmy, a Tarnica to był zaledwie początek szlaku. Potem weszliśmy jeszcze na Krzemień, Halicz, Rozsypaniec i wracaliśmy asfaltem przez Wołosate do Ustrzyk. Do tej pory na to wspomnienie bolą mnie nogi:):):)

  2. Ja akurat podziwiam rodziców, którzy wędruję po górach z dziećmi. Nie rozumiem, jak można podejść do obcych ludzi i im mówić, że nie wejdą, że Tarnica to straszna góra dla dzieci itd.
    Z drugiej strony, gdy sama chadzam po górach, to ciągle słuszę:
    – a czemu to dziewczynko sama chodzisz?
    – nie zgubiłaś się? (to akurat czasami dość trafne pytanie, ale mam swój honor by się zazwyczaj nie przyznawać)
    – nie boisz się?
    – może potrzebujesz pomocy?
    A ja się zastanawiam, dlaczego kogoś to interesuje. Skoro ubrana jestem odpowiednio, mam plecak i wyglądam raczej radoścnie, to chyba jednak jestem w tych górach z własnego wyboru…

    • być może – chodzi o stereotypy. Wakacje z dziećmi wg wielu – powinny być stacjonarne, najlepiej na Mazurach i nad morzem, bo piasek i statyczny wypoczynek; a kobieta nie powinna sama chodzić po górach (ja akurat nie lubię).

      A co do chodzenia z dziećmi – nie ma co podziwiać. to zwykłe i logiczne. mamy dzieci, kochamy je i kochamy góry. chcemy wypoczywać razem z nimi, no to zabieramy ze sobą – i staramy się, by się dobrze bawiły.

  3. Góry ma we krwi -Gdy miała 7 miesięcy zaliczyła Kasprowy jeździliśmy co roku w Tatry, niższe partie gór już mamy zaliczone a teraz chcemy aby troszkę na własnych nogach pośmigała

  4. My wybraliśmy się na Tarnicę z naszym wówczas 2,5 letnim synem, wrzesień, ciepło. Mieliśmy dla niego nosidełko turystyczne i mały świetnie sobie poradził i o dziwo samemu sporo też przeszedł … bo chciał, więc jeśli się ma zapas wody, jedzenia i ubrań to nie ma przeszkód.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s