Pięć minut po przekroczeniu bramki i uiszczeniu opłat za wstęp do Tatrzańskiego Parku Narodowego zaczęło kapać, kolejne pięć minut później – deszcz lunął jak z cebra. Tak przywitała nas Dolina Małej Łąki. Nic nowego po wczoraj. Nie ma jak pojechać na trzy dni w Tatry i akurat wstrzelić się w trzydniówkę.
Trochę żal – widoków, planów, słońca, którego ostatnio tak mało… Ale przecież nie o to chodzi tak naprawdę. Jesteśmy razem, przebywamy na świeżym powietrzu i nie dajemy się pogodzie. To najważniejsze.
Gdy minęliśmy odejście szlaku na Przysłop Miętusi i zaczęliśmy iść w stronę Wielkiej Polany bardziej kamienistym odcinkiem doliny (ciekawe, że jak chodziliśmy sami, bez małych delikatnych dziecięcych nóżek, to nie zwracaliśmy na to uwagi!), zaczęło się rozpogadzać.
Jak doszliśmy do Wielkiej Polany, nawet gdzieniegdzie zza chmur przeglądało słońce, a krążące po stokach najbliższych szczytów chmury tworzyły istny spektakl. Na dalsze widoki liczyć co prawda nie mogliśmy, ale i tak było pięknie. Nagroda za ponadgodzinną wędrówkę w mżawce przechodzącej okresowo w ulewę. Dziecięcy uśmiech potrafi przecież rozegnać najciemniejsze chmury. A ten towarzyszył przez cały czas Starszej M. dzielnie wędrującej przez deszcz i nierówną drogę…
Pogoda pozwoliła nam na chwilę odpoczynku, szybką przekąskę i nacieszenie się widokami. Po około 10 minutach znów zaczęło padać, więc musieliśmy szybko ruszyć w dół.
Deszcz towarzyszył nam prawie cały czas przejścia do wylotu doliny. Ale to nieważne. Przecież pogoda jest w nas – w naszym nastawieniu do świata i niepoddawaniu się przeciwnościom. A dalej – pójdziemy innym razem, kiedyś…
Dolinę Małej Łąki lubimy za to, że – choć piękna – nie cieszy się aż taką popularnością wśród turystów i w przeciwieństwie do obleganej sąsiedniej Doliny Kościeliskiej – można tu liczyć na chwilę ciszy i spokoju. W szumie potoku, w zieleni drzew, w szarości skał – można poczuć to, co w tatrzańskich dolinach najpiękniejsze: bliskość potężnej przyrody. Jest też o tyle sympatycznym punktem wypadowym dalej, że nie jest zbyt długa i da się z niej szybko wybić wyżej. Ale to dla nas innym razem…
Zdjęć prawie nie mamy, bo pogoda nie pozwoliła – byliśmy tu wcześniej milion razy. Ale nigdy w tak uroczym towarzystwie, które sprawia, że nawet deszcz jest przyjemny.