Była rodzinnym skarbem. Babcia rzadko pozwalała mi do niej zaglądać, bym nieuważnym ruchem nie zniszczyła starych kruszących się kartek. Każda chwila z nią była rozkoszą i ucztą wyobraźni, gdyż nie znałam na tyle angielskiego, by zrozumieć, o co w niej chodzi. Jak już nauczyłam się czytać po angielsku – nie straciła ani trochę uroku. Historia Żółtego Psiska zagościła w moim sercu na długie lata i do dziś wywołuje drgnienia serca…
Żółte Psisko, czyli Old Yeller wg opowiadaniaFreda Gipsona, to książeczka pamiętająca dzieciństwo Mojego Taty, z pięknej disneyowskiej serii. Opowieść o przyjaźni małego chłopca i psa-przybłędy, rozgrywająca się w scenerii Dzikiego Zachodu, była mi bliska nie tylko za sprawą sentymentu do rodzinnej pamiątki. Od małego kochałam psy – i to właśnie te najmniej kochane przez świat, przybłędy i schroniskowe biedy. Z wzajemnością.
Małgosia zatem miłość do zwierząt, a zwłaszcza psów, wyssała z mlekiem mamy. Z troską opiekuje się psami wymyślonymi i prawdziwymi (a że nawet wyprowadzenie psa wielkości owczarka nie jest dla niej problemem, zobacz tu), kocha też książeczki o psach wszelkiej maści. Do Żółtego Psiska też się dorwała – i ta książeczka stała się dla nas punktem wyjścia do kolejnych zabaw w ramach Bajkowego projektu blogowego.
Kundelek, czyli to, co kochamy
Ręcznie robione pieczątki z ziemniaka posłużyły nam do stworzenia całej kolekcji śladów psich łapek – w różnych kolorach. Przy okazji przekonałyśmy się, jak trudno jest wzrokiem wytropić ślady jednego psa na łące pełnej śladów psich łapek i że psom naprawdę przydaje się węch. Małgosia potrenowała za to koncentrację i precyzję ruchów.
Zmajstrowałyśmy też własnego pieska z papieru kolorowego i rolki po papierze toaletowym.
Nieco spasiony wyszedł, więc głównie poleguje. Nadaje się do zabawy, choć nie jest tak fajny jak prawdziwy.
Bo z prawdziwym Psim Przyjacielem nic się równać nie może!
A co w ramach projektu wymyślili inni? Zajrzyj!

super pomysł z ziemniaczanymi łapkami 🙂 na początku myślałam, że to mordka psa 😉
mordka by była dla mnie – antytalencia plastycznego – za trudna 🙂
Ale super! U nas też dziś “pieskowo” 🙂
Wdzięczny bardzo temat, psiaki. Mi się tez bardzo podobają lapki z ziemniaka
Pieczątki z ziemniaków to moja osobista trauma z dzieciństwa i podstawówki. Nigdy nie umiałam zrobić wypukłej pieczątki, w efekcie zawsze miałam na kartce wielkiego kleksa. Nawet z tego tytułu załapałam jakąś wyjątkowo niską jak na drugą klasę podstawówki ocenę. Pomysł z łapkami fajny, ale ja nadal jakoś nie jestem przekonana do ziemniaczanych pieczęci 😉
a ja uwielbiałam – jedna z niewielu plastycznych zabaw, która mi wychodziła!
pięknie i wzruszająco
Kondelek z rolki po papierze bomba
Mamuśka24
Kochałam pieczątki (mogły być i z ziemniaków, czemu nie), zwłaszcza przystawiane na czole brata 😀
Super te psinki 😉 i psi temat! Piękna książka a łapki psie rewelacja ;)!