Kiedy idziemy na dłuższą wycieczkę i ja biorę M. na plecy w Tulę, a Kuba – plecak z potrzebnymi manatkami, dosyć często spotykamy się ze zdziwionymi spojrzeniami i wręcz komentarzami, że mam wygodnego męża, który dobrze się urządził, niosąc plecak, a mi oddając dziecko. Mało do kogo dociera, że dziecko w Tuli waży mniej niż cały pozostały bagaż. Na dłuższych wyprawach nawet w nosidełku turystycznym waży mniej niż plecak (z zapasem wody zwłaszcza).
Tak, tak, jeśli się idzie na całodniową wycieczkę z maluchem, to trzeba przejść do porządku dziennego nad faktem, że słodkie czasy chodzenia z malutkim plecaczkiem dawno się skończyły.
Co stanowi “zestaw minimum” na wycieczce z maluchem?
– porządne nosidełko, w którym dziecko będzie miało wygodnie, a nam będzie dobrze leżało na plecach (turystyczne lub ergo) – o różnych nosidełkach pisaliśmy tutaj; jeśli trasa biegnie po terenie “wózkowym” – wózek
– ubranka na zmianę (w przypadku malucha na cały dzień nie zawadzi mieć 2 dodatkowych ubranek: w nosidełku łatwo o przesiusianie etc.; dla dwulatka wystarczy jedna… chyba że mamy po drodze dużo strumieni 🙂
– coś od deszczu (kurteczka, pokrowiec na nosidełko, parasol) lub śniegu
– coś od słońca, latem – kapelusik od słońca na głowę i krem z filtrem
– coś od wiatru – chusteczka na szyję czy opaska na uszy
– coś od zimna, nawet w ciepły dzień – zwł. w górach pogoda może się raptownie zmienić; poza tym, jeśli chodzimy po wyższych górach, różnice między temperaturą na dole i na górze mogą być spore.
– zimą – krem zabezpieczający przed odmrożeniami i zapasowe rękawiczki (my w zapasie nosimy jedne cienkie i jedna grube)
– pieluszki, jeśli maluch ich jeszcze używa, i przewijak turystyczny
– mokre chusteczki – zawsze się przydadzą do przemycia rąk czy buzi
– jedzenie – wygodne są słoiczki z owockami i obiadkami, jeśli mamy perspektywę podgrzania tych drugich (np. schronisko na trasie); można też zabrać jedzenie w specjalny termos; dla maluszków ciekawym akcesorium są samopodgrzewające butelki (o Yoomi, pisaliśmy tu), innym rozwiązaniem są termobutelki czy tradycyjny termos; o jedzeniu na wycieczce więcej piszemy tutaj
– picie – zimą trzeba zadbać, by było ciepłe (termos, termobutelka), a w upały – by było go dużo; o piciu piszemy więcej tutaj
– podręczna apteczka – coś odkażającego, plastry, bandaż elastyczny etc.
– zabawek w zasadzie maluch na wycieczce nie potrzebuje: wszystko wokół jest takie ciekawe… ale M. lubi zabrać ze sobą “przyjaciela” i pokazywać mu świat: jak była mała, były to zawieszki do wózka przyczepione do nosidełka; teraz chętnie wędruje z Bobasem lub pieskiem.
Do tego dochodzą nasze rzeczy, oczywiście zredukowane do minimum, ale jednak: mapa, kompas, jedzenie, picie, coś od słońca i deszczu…. Łącznie z plecakiem kilkanaście kilo jak nic.
A co jest na Waszych listach niezbędnych rzeczy do zabrania? Jakie macie sposoby zredukowania wagi na plecach?
Długo mi zajęło zanim zamieniłam dwie torby na jedną jak sie pakowałam na wyjazdy z Gabi. Jak sie urodził Norb to nawet nie potrzebowałam większej torby 😉 Do Twojego zestawu jako iż mam starsze dzieci zabieram coś od ran 😉 plastry i coś na alergię 😉 obowiązkowo jakies puzzle 😉
Fakt, zapomniałam napisać o apteczce – już się poprawiam! Dzięki 🙂
Aparat fotograficzny lub kamera! To tez zawsze musi z nami byc 🙂
Pingback: Czego nie może zabraknąć w plecaku – Dziecko na warsztat: logiczne myślenie | W podróży przez życie