Nie najgorsze prognozy, więc ruszamy na szlak. Już w rejonie Jakuszyc widzimy, że „brak deszczu” wcale nie oznacza „sucho” – okrywa nas gęsta mokra mgła. Jest 4,5 stopnia Celsjusza. Nie poddajemy się. Małgosia w kombinezon, piesek w dłoń i ruszamy na szlak – idziemy za zielonymi znakami do kopalni kwarcu „Stanisław”. M. trochę idzie, trochę wędruje w Tuli, dodatkową atrakcją okazuje się napotkany po drodze przyjacielski piesek, niestety, jego właściciele idą inną trasą, psinka nie towarzyszy nam cały czas – a szkoda. Mgła oblepia nas doszczętnie, widoczność jest ograniczona na tyle, że gdy docieramy wreszcie do kopalni, nie widzimy w niej prawie nic, a szkoda, bo wygląda ona – w normalnych warunkach – niemal „księżycowo”. Trudno, będzie do poprawki, warto: kopalnia „Stanisław” to najwyżej położony zakład tego typu w Polsce i Środkowej Europie (1050 m n.p.m.), a tradycje wydobycia kwarcu sięgają tu aż XIII w.
Droga we mgle
Z kopalni cofamy się kawałek do rozejścia szlaków i za czerwonymi znakami podążamy w stronę Wysokiej Kopy. M. pomału kapituluje i zaczyna przysypiać w Tuli. Dobrze, bo warunki średnie dla małych nóżek – szlak cały spływa wodą, co chwila skaczemy przez strumyczki i kałuże oraz wklejamy się w błotko.
Ścieżka
Potem wychodzimy na drogę, którą idziemy dalej aż do spotkania z żółtym szlakiem. Gdzieś po lewej mija nas wierzchołek Wysokiej Kopy (1126 m n.p.m.), ale znalezienie go we mgle graniczy z cudem. Ponoć z Wysokiej Kopy są piękne widoki, ze względu na brak ograniczeń widoczności przez las (skutki katastrofy z lat 80. XX w. ). My nie widzieliśmy nic.
Gdzieś w rejonie szczytu
Kwitną modrzewie… wiosna!
Wszystko płynie
Żółtym szlakiem dochodzimy na Halę Izerską i mijamy Chatkę Górzystów (zbudowane w 1938 r. jako… szkoła w istniejącej tam niegdyś miejscowości Gross-Iser, zniszczonej po II wojnie światowej). Nie zaglądamy do środka – odstrasza nas hałaśliwy tłum przed nią. Spotykamy za to przemiłego wyżła, który… ucieka na widok naszego drewnianego pieska. Czyżbyśmy prowadzili rottweilera? J Spod Chatki Górzystów idziemy czerwonym szlakiem w stronę schroniska Orle; idzie nam wolno, bo M. postanawia – oprócz naprawdę dzielnego marszu – zwiedzić większość kałuż, a tych nie brakuje: tereny nad Izerą są pokryte malowniczymi torfowiskami. Ku wielkiej radości M. spotykamy pieska, który nam towarzyszył w drodze ku kopalni „Stanisław”.
Hala Izerska
Torfowiska Doliny Izery
Izera
Mozolnie doczłapujemy do schroniska Orle. Podobnie jak Chatka Górzystów, i Orle ma ciekawą historię: jest pozostałością po osadzie istniejącej przy hucie szkła Carlstahl (założonej w 1754 r., funkcjonującej do 1890 r.); budynek schroniska to dawna leśniczówka, a dwa budynki, z których jeden pełni funkcje noclegowe to dawne strażnice niemieckiej straży granicznej (zbudowane w 1930 r.). W schronisku pyszne jedzonko i kokietowanie przez M. wszystkich wokół.
Mniej przyjemna była końcówka trasy (podejście czerwonym szlakiem na Samolot, a później zejście do Jakuszyc w rejon Przełęczy Szklarskiej): obfitująca w ciap-ciapiący rozmoczony śnieg, z podejściem, które na dobranoc wcale nie było fajne, z mżawką, która przechodziła w deszcz, a przede wszystkim z M., która stwierdziła, że będzie szła „Malnie” (normalnie), tymczasem wychodziło jej „marnie”, bo była bardzo zmęczona i potykała się o własne nogi.
Ciap-ciap!
Poskutkowała zabawa w samolocik (tak, tak, mama po całym ciężkim dniu znalazła siłę, by podskakiwać i machać rękami) i z ulgą znaleźliśmy się w samochodzie, zmęczeni, ale dumni i bladzi z przebytej trasy. Szkoda tylko, że widoków było brak…
28 GOT
Podczas wycieczki towarzyszyło nam nosidełko Tula.
Pingback: W czeskiej Narnii – Góry Izerskie zimą (foto) – cz. 1 | W podróży przez życie
Pingback: W czeskiej Narnii – Góry Izerskie (foto), cz. 2 | W podróży przez życie
Pingback: Wciągająca wycieczka, czyli na kobiecy upór nie ma rady | W podróży przez życie